Link :: 20.12.2005 :: 13:20 Link :: 23.12.2005 :: 22:18 Jak daleko mogłaby się posunąć, aby poczuć coś jeszcze więcej niż tylko ten dawno zapomniany dreszcz, gdy mężczyzna znowu całuje jej włosy zamykając przy tym oczy? Jej mąż od dawna nie całuje jej włosów i jest tak... tak potwornie przewidywalny. Myślała o tym ostatnio bardzo często. W zasadzie z niepokojem. Nie, żeby wszystko spowszedniało. Nie aż tak. Ale zniknął ten napęd. Rozproszył się gdzieś w codzienności. Wszystko ostygło. Czasami tylko rozgrzewało się na chwilę. W pierwszą noc po powrocie jej lub jego z jakiegoś dłuższego wyjazdu, po łzach i agresji kłótni, którą postanowili zakończyć w łóżku, po alkoholu lub jakiś wonnych liściach palonych na przyjęciach, na urlopie w obcych łóżkach, na obcych podłogach, przy obcych ścianach lub w obcych samochodach. To ciągle było. Powiedzmy bywało. Ale nie było tej dzikości. Tej mistycznej tantry z początku. Tego nienasycenia. Tego głodu, który powodował, że na samą tylko myśl o tym krew szumiąc odpływała w dół jak oszalała i pojawiała się, jak na zawołanie, wilgotność. Nie! Tego nie było już dawno. Ani po winie, ani po liściach, ani nawet na parkingu przy autostradzie, na który zjechał zaraz po tym, gdy wracając pewnej nocy z jakiegoś przyjęcia i nie zważając na to, że jadą niesamowicie szybko wepchnęła - tak jakoś ją to naszło pod wpływem muzyki w radiu - głowę pod jego ręce na kierownicy, położyła na jego udach i zaczęła rozpinać pasek jego spodni. To pewnie przez tę dostępność. Wszystko było na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba było już o nic zabiegać. Znało się każdy swój włosek, każdy możliwy zapach, każdy możliwy smak skóry i suchej i wilgotnej. Znało się wszystkie zakamarki swoich ciał, słyszało już wszystkie westchnienia, przewidywało wszystkie reakcje i uwierzyło się już dawno we wszystkie wyznania. Niektóre były od czasu do czasu powtarzane. Ale nie robiły już większego wrażenia. Należały po prostu do scenariusza ceremonii. Ostatnio wydawało jej się, że seks z nią dla jej męża ma nastrój - jak mogło jej to w ogóle przyjść do głowy?! - katolickiej mszy. Należy pójść, nad niczym się nie zastanawiać i znowu ma się spokój na cały tydzień. Może tak jest u wszystkich? Jak długo można się dziko pożądać, gdy zna się go od kilkunastu lat i gdy widziało się go, gdy krzyczy, wymiotuje, chrapie, siusia i zostawia brudną muszlę klozetową? A może to nie jest aż takie ważne? Może to potrzebne jest tylko na początku? Może nie jest najważniejszym chcieć iść z kimś do łóżka, ale chcieć wstać następnego dnia rano i zrobić sobie nawzajem herbatę? Komentuj(1) Link :: 23.12.2005 :: 22:42 Czy... TO jest wlasnie miłość? Pogubiłam się... Komentuj(2) Link :: 27.12.2005 :: 10:46 Czy miłość istnieje? Czy patzrąc na nas, ktoś mógłby powiedzieć, że to jest ona? Bo sama już nie wiem.. Miłość.. A może jej nie ma, tylko jest coś, co ją przypomina? Ludzie zakładają związki małżeńskie a później zdradzają się i rozwodzą.. Ma to jakiś sens? Dla mnie niestety nie ma.. Boję się, że kiedyś też tak będzie z nami... choć nie ma do tego najmniejszych podstaw. Kocham Go i wiem, że On mnie też. Ale jednak coś we mnie siedzi i czasem się odzywa, tak jak teraz. A przecież wiem, jak bardzo mnie kocha, że mu zależy na mnie.. Mi na nim tak samo, albo nawet bardziej.. Więc może miłość jest? To już prawie rok a ja ciągle zakochana... M. :*** Komentuj(1) Link :: 29.12.2005 :: 21:26 Chcę wrócić do Warszawy. Tu, W Stalowej, jest mój dom, ale w Warszawie czułam się lepiej.. Bo jak przyjechałam do domu to bardzo się zawiodłam. Jeszcze troszeczkę mnie to boli, bo nie takiego przyjęcia się spodziewałam. Teraz już wiem, kto dla mamy jest ważny a kto ważniejszy. Niestety, ta świadomość jest jak kolec, który się wbija w ciało. Kłuje, szczypie, dokucza, ciągle daje o sobie znać. Jedyne wyjście, to nauczyć sie z tym żyć a może po jakimś czasie przestanie się zwracać na to uwagę. Teraz jest mi po prostu przykro. W Warszawie nie odczuwam tego tak jak tutaj, dlatego chcę tam wrócić. Już niedługo, na całe szczęście :) Jeszcze tylko Sylwester iii.. do stolicy :) I jeszcze jedno: Każdemu życzę znalezienia takiej osoby która będzie go fascynować, każdego dnia zaskakiwać, bedzie tak wrażliwa i będzie go obdarzac zaufaniem i całą miłoscią jaką w sobie ma... Dziekuję że jesteś ze mną i mogę na Tobie polegać i ciągle Cię poznawać i uczyć się żyć...nie potrafię wyrazić słowami tego jak jestem Ci wdzieczna... Komentuj(0) Link :: 30.12.2005 :: 16:49 Czuję się rozciapciana jak śnieg, a raczej jego pozostałości, które leżą na chodnikach.. Nie rozumiem relacji, które są między mamą a J. Może jestem za młoda, bo może pewne sprawy zaczyna się rozumieć po 40? A może po prostu przesadzam.. Może powinnam dać sobie spokój i nie myśleć o tym? Ale nie umiem.. Bo denerwuje mnie to. Nie chcę, żeby mama spotykała się z tym człowiekiem. Człowiekiem, który ma pretensje do mamy o to, że ma mnie i D. I że kiedyś był w naszym życiu niejaki Mąż mamay a nasz Ojciec. Człowiekiem, który sa ma dzieci.. I panią Żonę. O co w ogóle chodzi? Komentuj(2) |
2024 |
Talk.pl :: Twój Wirtualny Pamiętnik |