chce - komentarze |
Jak daleko mogłaby się posunąć, aby poczuć coś jeszcze więcej niż tylko ten dawno zapomniany dreszcz, gdy mężczyzna znowu całuje jej włosy zamykając przy tym oczy? Jej mąż od dawna nie całuje jej włosów i jest tak... tak potwornie przewidywalny. Myślała o tym ostatnio bardzo często. W zasadzie z niepokojem. Nie, żeby wszystko spowszedniało. Nie aż tak. Ale zniknął ten napęd. Rozproszył się gdzieś w codzienności. Wszystko ostygło. Czasami tylko rozgrzewało się na chwilę. W pierwszą noc po powrocie jej lub jego z jakiegoś dłuższego wyjazdu, po łzach i agresji kłótni, którą postanowili zakończyć w łóżku, po alkoholu lub jakiś wonnych liściach palonych na przyjęciach, na urlopie w obcych łóżkach, na obcych podłogach, przy obcych ścianach lub w obcych samochodach. To ciągle było. Powiedzmy bywało. Ale nie było tej dzikości. Tej mistycznej tantry z początku. Tego nienasycenia. Tego głodu, który powodował, że na samą tylko myśl o tym krew szumiąc odpływała w dół jak oszalała i pojawiała się, jak na zawołanie, wilgotność. Nie! Tego nie było już dawno. Ani po winie, ani po liściach, ani nawet na parkingu przy autostradzie, na który zjechał zaraz po tym, gdy wracając pewnej nocy z jakiegoś przyjęcia i nie zważając na to, że jadą niesamowicie szybko wepchnęła - tak jakoś ją to naszło pod wpływem muzyki w radiu - głowę pod jego ręce na kierownicy, położyła na jego udach i zaczęła rozpinać pasek jego spodni. To pewnie przez tę dostępność. Wszystko było na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba było już o nic zabiegać. Znało się każdy swój włosek, każdy możliwy zapach, każdy możliwy smak skóry i suchej i wilgotnej. Znało się wszystkie zakamarki swoich ciał, słyszało już wszystkie westchnienia, przewidywało wszystkie reakcje i uwierzyło się już dawno we wszystkie wyznania. Niektóre były od czasu do czasu powtarzane. Ale nie robiły już większego wrażenia. Należały po prostu do scenariusza ceremonii. Ostatnio wydawało jej się, że seks z nią dla jej męża ma nastrój - jak mogło jej to w ogóle przyjść do głowy?! - katolickiej mszy. Należy pójść, nad niczym się nie zastanawiać i znowu ma się spokój na cały tydzień. Może tak jest u wszystkich? Jak długo można się dziko pożądać, gdy zna się go od kilkunastu lat i gdy widziało się go, gdy krzyczy, wymiotuje, chrapie, siusia i zostawia brudną muszlę klozetową? A może to nie jest aż takie ważne? Może to potrzebne jest tylko na początku? Może nie jest najważniejszym chcieć iść z kimś do łóżka, ale chcieć wstać następnego dnia rano i zrobić sobie nawzajem herbatę? |
|
Tak napisali inni: |
24.05.2006 :: 10:37 :: leic-cache-4.server.ntli.net spiaczkaaż mi się odechciało małżeństwa :P |
Talk.pl :: Wróć |