25.04.2005 :: 14:11
Sentymantalnie dziś. Przypomniały mi się czasy kiedy byłam małą dziewczynką (a to było bardzo dawno temu). Codzienne wypady na internat z sąsiadami, nauka jazdy na rowerze na ostatnich ulicach osiedla, bo tylko tam były no i dalej są równe drogi, chodzenie z babcią do lasu po trawę dla kur, najczęściej pod świniarnię. Już jej nie ma bo teraz jest Leśny Ludek. No i oczywiście szukanie dżdżownic i robienie zupy dla lalek z piasku, ziemi i wapna. I wychodzenie na ogródek w czasie największych burz, skakanie i śmianie się, że przecież nie zachoruję, babciu nie martw się. Ganianie się z psem, granie w piłkę, w paletki, zabawy w chowanego i w berka na rowerach. Las za oknem, drzewa, kwiaty. A teraz? Po sąsiedzku mieszkamy i się do siebie nie odzywamy. No coż. I już niedługo będę musiała stąd wyjechać i wiem, że to będzie bardzo trudne. Pomimo tego, że nic ciekawego tu nie ma, to jednak myślę, że TE miejsca, w których byłam, TE miejsca, które są tutaj, są moim prawdziwym domem.